Friday 1 June 2012

Madera cz. 17 Witając i żegnając słońce. Santa Catarina - Santana - Porto Moniz - Calheta. Kolorowe chatki, ciągnace się urwiska i liczne lawady - piękno i dzikość (III) / Madeira - photoblog

Porto Moniz






 Dotarliśmy do najdalej na północnym zachodzie położonego miasteczka






Położone u podnóża stromego klifu jest znane na wyspie ze słynnych sadzawek w których woda dzięki skałom wulkanicznym jest oddzielona od reszty oceanu 






A samo miasteczko dzięki temu ma w sezonie sporą dawkę turystów 






Opuszczając północne wybrzeże i kierując się drogą ER101 do góry możemy podziwiać krajobraz okolicy z samym Porto Moniz w dole


















Lewady
Będąc na Maderze nie sposób ich nie poznać
Nasza znajduje się nad Porto Moniz w odległości ok 3 kilometrów







Lewady to nic innego jak kanały nawadniające na Maderze służące do transportowania wody deszczowej z północy na południe. Ponad 200 kanałów o łącznej długości 2500 km zostało wybudowanych w XVI wieku dla nawodnienia upraw owoców, trzciny cukrowej i bananowców znajdujących się na południu wyspy. Wzdłuż każdej lewady biegnie ścieżka pozwalająca na kontrolowanie jej i zapewnianie drożności i właśnie wiele z tych ścieżek to obecnie popularne szlaki turystyczne pozwalające delektować się bogactwem przyrody wnętrza wyspy oraz widokami okolicy







Nasza liczy 25 kilometrów, więc zakładając, że Julek będzie protestował bierzemy wózek i śmigamy aż skończy się przyjemna ścieżka. Trasy bywają różne i powyższe zdjęcie to tylko pierwsze kilometry szlaku. W większości tras konieczna jest latarka (gdy lewada przechodzi przez skałę w postaci tunelu), odpowiednie obuwie i oczywiście odzież i prowiant. Wg informacji na tablicy przejście tą zajmuje 7-8 godzin






Widoki z tras pamięta się długo a różnorodność roślinności czyni spacer prawdziwie egzotycznym












Znajdując luki w koronach eukaliptusów oglądamy pobliskie wzgórza






Wybrzeże północne






Można tak wędrować...






i wędrować


















w kierunku dzikich gór pokrytych gęstymi lasami





W miarę upływu czasu szlak staje się coraz mniej przyjazny... dla wózka






a w miarę gładkie spady zamieniają się w niebezpieczne urwiska






Na trasie znajdziecie wiele takich miejsc, gdzie ławka (lub odpowiednik) i stolik pozwolą na rozłożenie mapy, talerzy, butelek itd :)
Dalej już tylko wąska ścieżka - wracamy na początek lewady






Tuż przy parkingu przed wejściem na lewadę znajduje się doskonałe miejsce na biwakowanie







oraz podziwianie okolicy






czyli wybrzeża północy






oraz...






głębi wyspy






Wiecie jaki apetyt ma człowiek w takich miejscach?
 :)






Wracamy na południe górską trasą ER110 gdzie chmury wydawało się odcinają wierzchołki wszystkich gór i tylko gdzieniegdzie słońce próbuje się przebijać przez dosłownie sufit stworzony z gęstych chmur. Odbijając dalej na ER211 liczyliśmy, że jeszcze zobaczymy słońce -wszak trasa biegła na zazwyczaj słoneczne południe!






 Już na południowym wybrzeżu (Calheta)
Myślicie, że złapaliśmy słońce?





A jakże!
(pamiętacie jak się dzień rozpoczął)







Taki był dzień....