Sunday 2 July 2017

Walia cz. 38 Snowdon zimową porą, czyli prawie jak niskie Tatry jesienią. The Pyg Track / Wales - photoblog



Snowdon - najwyższy szczyt parku narodowego Snowdonia i całej Walii dzisiaj obraliśmy sobie za nasz cel
1085 metrów nie jest powalającą wysokością jednak uwzględniając warunki zimowe przy temperaturze poniżej 10 stopni (walijska zima), wietrze i opadach deszczu uznaliśmy, że będzie ciekawie... no na pewno nie nudno!
Gdzie co i jak? My wybraliśmy się samochodem wjeżdzając do Snowdonii od strony północnej  i mijając wioskę Llanberis i kierując się przełęczą Llanberis Pass do jej najwyższego położenia 
Pen-y-Pass skąd wystartujemy
(widok na Llanberis Pass w kierunku Pen-y-Pass)










Pen-y-Pass, jedno z najpopularniejszych miejsc startowych dla udających się w góry a szczególnie na Snowdon. Znajdujące się przy drodze schronisko wraz z zapleczem gastronomicznym i oczywiście w miarę dużym parkingiem czyni to miejsce bardzo popularnym dla miłośników wspinaczki. Jeśli chodzi o parking to spodziewajcie się utrudnień w przypadku pojawienia się w godzinach aktywności w terenie...po prostu może być cały zarezerwowany i jedynie próba oczekiwania by wskoczyć na miejsce kogoś wyjeżdzającego może rozwiązać problem. Zawsze pozostaje wioska Llanberis i dojazd autobusem do przełęczy ale warto spróbować z parkingiem na miejscu. 
Rozpoczynając z tego miejsca będziecie mogli wybrać 3 trasy wspinaczkowe by osiągnąć Snowdon:
The Miners Track - 13km (tam -powrót)
The Pyg Track - 11 kilometrów - nasz szlak
i granią Crib Goch 










Szlaki na Snowdon










 Startując z Pen-y-Pass rozpoczynamy wspinaczkę od wysokości 359 metrów więc pozostaje nam ponad 700 metrów na zdobycie szczytu oddalonego około 5 kilometrów, czas sugerowany wynosi 6 godzin w dwie strony więc na prawdę nie jest źle! W naszym przypadku biorąc pod uwagę porę dnia (wyruszyliśmy w górę o 12:08 przy zachodzie zachodzie słońca 17:15 musieliśmy się trochę sprężyć)









 Pierwsze metry od parkingu to trasa dla każdego 









 Po kilku minutach zamienia się jednak w odpowiednią górską ścieżkę

















 Info o warunkach i w gorę!


 

Chmury tego dnia już na początku szlaku tworzą ścianę ograniczającą widoczność ale od Walii a przede wszystkim w Snowdonii trudno wymagać lepszych warunków
Widok na Llanberis Pass w kierunku Llanberis









 Pierwsze kroki paradoksalnie wcale nie są najłatwiejsze









po kilku minutach zaczyna być łagodniej


















Za chwilę wejdziemy w strefę chmur, jeszcze można podziwiać widoki w dole - w oddali widoczne jeziora Llyn Padarn i Llyn Peris i ciągnącą się drogę wzdłuż przełęczy









i mniej więcej na tej wysokości żegnamy promienie słoneczne rozświetlające doliny w oddali









dalsza część trasy do trudnych nie należy (ogólnie Snowdon nie jest jakimś wyzwaniem dla miłośników gór, bardziej ciekawostką i czymś dla zabicia czasu ale...ale należy pamiętać że to są góry i rozsądek oraz odpowiednie przygotowanie muszą zawsze iść w parze)































W czasie naszej wspinaczki ściany chmur ograniczały w niektórych miejscach widoczność do kilkunastu metrów co w przypadku zboczenia ze szlaku mogło się skończyć nieciekawie na tym odcinku


















Po około 40 minutach osiągamy Bwlch y Moch czyli w tłumaczeniu z walijskiego Przełęcz Świń 😀
Tutaj można odbić na szlak na grań Crib Goch i także osiągnąć Snowdon jednak warunki pogodowe a co z tym idzie słaba widoczność zniechęcają do tego










znajdując się na przełęczy można podziwiać widok jeziora Llyn Llydaw w dole, największego z trzech jezior wschodniego zbocza Snowdonu... no w naszym przypadku może innym razem lub w drodze powrotnej przy lepszej pogodzie









LLyn Llydaw w dole :)














My brniemy dalej...
 dochodzi 13








 Im wyżej tym hmmm powiedzmy trochę trudniej przy tych warunkach gdzie wyjście po śliskiej skale po której spływa woda staje się trochę trudniejsze  niż wędrowka zwykłym szlakiem








jednak nachylenie góry nie przeraża










Zarys szlaku za nami widoczny tutaj na dosyć długim odcinku gdzie momentami bywało ograniczenie do kilku metrów a nawet dylematy gdzie dalej...









Wręcz udało nam się dostrzec jezioro Glaslyn wzdłuż którego biegnie inny szlak na Snowdon - Miners' Track. Według wierzeń walijkskich to tutaj król Artur rzucił swój miecz Excalibur...
jakkolwiek było









dalej w górę









pierwszy śnieg








a ściślej jego pozostałości









Glaslyn skrywający tajemnice coraz lepiej widoczny









Na tym odcinku lepiej już nie zbaczać ze szlaku
przy większej mgle mogłoby to się zakończyć tragicznie









a widoczność zmienia się z minuty na minutę








już nie ma jeziora









i szlak przed nami ginie w chmurach








Pozostaje tylko zostawić pamiątkę i zdobyć szczyt!










a że grosze posiadałem to dlaczego by nie użyć ich tutaj









 I znajdź tu go teraz!









Tak, to już tutaj...14:32 osiągamy szczyt... w deszczu pomieszanym ze śnegiem i odpowiednim wietrze









Brawo dla Ciebie! :)
Na płycie wkomponowanej w kamienny stopień znajdziecie wszystkie widoczne szczyty Snowdonii o ile pogoda pozwoli










Tymczasem my już schodzimy na panoramiczne zdjęcia będziemy musieli poczekać do kolejnej próby 









LLyn Llydaw w innej odsłonie
































Jak widzicie podczas schodzenia mogliśmy trochę więcej zobaczyć


















i tak aż do białego budynku widocznego po środku w oddali



















Dzień się kończył a szczyt nadal pozostawał w gęstych chmurach, a kolory zachodzącego słońca malowały obraz Snowdonii tej zimy



















17:07 na dole wliczając około 20 minut na szczycie na posiłek w super warunkach... kiedyś będziemy chcieli wam pokazać wejście przy błękitnym niebie i wypić piwo w restauracji na szczycie ( otwarta w sezonie tylko) i zapewne będzie to zupełnie inna podróż fotograficzna... inna historia ale także tym razem inny szlak...teraz do schroniska na gorącą kawę itd...









i jeszcze jedno, parking jest płatny
macie opcję 5 funtów do 4 godzin lub 10 powyżej