Katalonia to nie tylko Barcelona, stadion i architektoniczne cuda. To także pola poza miastami, wysuszone łąki, Pireneje pokryte lasami i te łyse skaliste wypalone w słońcu. To także kilometrowe plaże i malutkie składające się z kilku domów wioski. Większość turystów ogranicza się do poznania Barcelony nie zaglądając poza jej granice, my skusiliśmy się wyruszyć w mały rajd poza obszary miejskie by posmakować tego co nie jest powszechnie dostępne dla turystów - życia poza miastem, kurortem i plażą.
Wyruszamy na północny zachód od Girony kierując się "pod Andorę". Już poza miastem dostrzec można symbole kraju słońca
Morze brązu
i złotych barw
Droga ciągnie się przez tereny górzyste, doliny, strome podjazdy i zjazdy. Wioski i miasteczka wciśnięte między nimi w większości leżą nad strumieniami górskimi większymi lub mniejszymi, które są zazwyczaj ogrodzone linią domów mieszkalnych jak widać powyżej
Widok wąskich uliczek prowadzących do szaro-kamiennych domów jest widokiem powszechnym
Często wydaje się, że jedynym połączeniem pomiędzy domami są linie energetyczne spinające wioski na górze z tymi w dolinach, drogi oczywiście istnieją ale oczywiście nie w linii prostej
Ponad dolinami widać tylko białe pasma przecinających je dróg i to właśnie takimi drogami przyszło nam jechać. Pireneje rozciągają się pomiędzy Atlantykiem na zachodzie i Morzem Śródziemnym na wschodzie osiągając długość 450 km. W większej części Pirenejów grzbiet pasma tworzy granicę francusko-hiszpańską, przebiegając także przez Andorę. Nie sposób uniknąć ich na horyzoncie podróżując przez północna Hiszpanię a w szczególności Katalonię
Widoki z okien zmuszają wielokrotnie do zjazdu gdzieś na pobocze by podziwiać krajobrazy, tutaj jesteśmy w trasie do Collada de Toses - wyżyny położonej na wysokości 1800 metrów do której prowadzi droga z dolin. Dosyć krótki odcinek drogi z różnica poziomów ponad tysiąc metrów powoduje, że jazda samochodem staje się momentami trudna ze względu na zmiany ciśnieniowe. Wyjeżdżając będziecie tylko obserwowali zmieniające się w krótkim czasie oznaczenia wysokości co 100 metrów a reakcja organizmu przy większej prędkości bywa czasem niepokojąca...
Hotel na Collada de Toses, jak widać oddaliliśmy się już 145 km od Barcelony
Widok z okolic hotelu
Dalej na zachód i kolejne góry i doliny po obu stronach drogi
Zjeżdżając w niższe partie przed oczyma kolejne łańcuchy górskie wyrastają
Podróżowanie w takich miejscach nie grozi znużeniem
Jedynie koniec dnia może skłonić człowieka do zatrzymania się i przerwania tej trasy katalońskiej
Zachód słońca odczytywany z kolorów chmur i szczytów pasm górskich
I skończył się dzień w Pirenejach...miasteczko Sort w głębinie doliny otoczonej ścianą gór