Friday 6 January 2012

Islandia cz. 27 Wszystkie drogi prowadzą przez Reykjavik do Keflaviku / Iceland - photoblog

Tak więc zbliżaliśmy się do wielkiego miasta. Z każdym kilometrem pogoda stawała się coraz gorsza, z każdym kilometrem coraz więcej działek zagospodarowanych i osiedli zaczęło malować okolice. W końcu zbliżaliśmy się się do metropolii biorąc pod uwagę proporcje liczby mieszkańców z Reykjaviku i okolic do reszty wyspy.







Kto wie jak to będzie wyglądać za kilkadziesiąt lat...dom przy domu?



Drogi zamieniają się już w wielopasmowe



Polecamy małą kawiarnię (stacja paliw) przy drodze głównej Litla Kaffistofan, gdzie znajdziecie setki zdjęć powiązanych z klubami, drużynami czy piłkarzami oczywiście także islandzkimi. Poczujecie się tam jak w małym muzeum futbolu.







Znajdź emblemat Polski


 Reykjavik powitał nas deszczem i jedynym miejscem, które chcieliśmy jeszcze odwiedzić był kościół Hallgrímskirkja. Wiedzieć powinniście, że do niedawna mając 74,5 m wysokości był najwyższym budynkiem Islandii. Spadł na drugie miejsce ustępując wieżowcowi  o zaledwie 2,1 m!




Urzekająca prostota, wszak nie w złocie świętość











 FILM



Ostatnia noc miała być w Keflaviku - mieście przy którym znajduje się największe lotnisko na wyspie, obsługujące loty międzykontynentalne również. Najprostszym sposobem na dotarcie do tego miasta było udanie się na dworzec autobusowy skąd odcinek 45 km możecie pokonać wybierając regularnie kursującą na tym odcinku linię




Na co jednak warto zwrócić uwagę to dworzec autobusowy w Reykjaviku. My Polacy przywykliśmy do płytowych odstraszaczy epoki socrealizmu w których wiele można zobaczyć i niekoniecznie w dobrym tego słowa znaczeniu... oczywiście czasy się zmieniają (na szczęście) ale to co zobaczycie w stolicy Islandii skojarzy wam się raczej z pubem lub ciekawą restauracja niż z częścią dworca autobusowego. Na pusty żołądek polecamy super bar sałatkowy z bogatym wyborem ryb, gdzie za małe pieniądze wyjdziecie syci i szczęśliwi!

Zapychając się zdrowo i tanio


  Można już tutaj zacząć celebrować zakończoną przygodę


:)


 Wieczorem w Keflaviku. Została nam ostatnia noc przed rannym wylotem. Rozpadało się na dobre. Prognoza pogody na kolejne dni była mało optymistyczna dla całej wyspy, właściwie znikome szanse na słońce. Spacer po miasteczku ograniczył się tylko do najbliższego marketu i wyczekiwaliśmy rana. Podróż dobiegała końca.


Keflavik w deszczu



 i powrót do mozaikowej Europy...