Wysepka Hrutey, oraz rzeka Blanda
W poszukiwaniu miejsca na nocleg gdzie z dala od cywilizacji będziemy mogli zakończyć pierwszy dzień na wyspie udajemy się do małej knajpki przy stacji paliw gdzie plazmy i gwar przypominają, że miasteczko żyje. Pizza w pośpiechu i gorąca czekolada zapychają nas na resztę dnia.W tle hamerykański film w oryginale z islandzkimi napisami. Tak tutaj się ogląda filmy... podobno
Ktoś powiedział że małe jest piękne?
Zabudowaliśmy samochód co? Dla niewtajemniczonych nasz po lewej :D
Ruszamy dalej (dochodzi 22) szukając dobrego miejsca na nocleg... gdzieś na odludziu
Wyobraź sobie, że tutaj mieszkasz sobie a wyglądając przez okno...
dostrzegasz TO... wszyscy ci co czują się zniesmaczeni teraz proszę opuścić bloga
(nie, nie zostańcie będą fajne zdjęcia!)
Są nawet sąsiedzi... kilka kilometrów dalej
... i wierny przyjaciel czekający na porządne wygłaskanie
Powoli dochodzi północ i ostatnie kilometry to łapanie słonecznego światła na szczytach gór, krajobrazy stają się coraz bardziej olśniewające rzecz jasna dzięki ciepłym kolorom. Wyszukiwanie miejsca na drugą noc staje się nie lada wyzwaniem, gdyż każde miejsce jest lesze od poprzedniego na zjazd i zakotwiczenie
jak już wspomniałem, koni ci tutaj dostatek
Mijamy pomnik islandzkiego poety Stefána Guðmundur Guðmundssona przy przełęczy Vatnsskarð
Decyzja zapadła już wcześniej. Nie udajemy się bezpośrednio drogą do drugiego co do wielkości miasta Islandii - Akureyri, tylko na wysokości Varmahlíð odbijamy na północ. Jedziemy do Sauðárkrókur a później do Siglufjörður. Wydłużamy naszą wyprawę i wiemy, że na pewno będzie warto.
Opuszczamy kawałek jedynki i kierujemy się na północne wybrzeże (zielona trasa) aby dotrzeć do Akureyri (punkt 4 na mapie)
Przystanek - nocleg widzimy już wybrzeże, na horyzoncie widoczna wyspa Drangey
Tutaj będziemy się rozkoszować pięknem :)
Z drugiej strony natomiast ściana gór i hektary łąk
jest północ idziemy spać
dobranoc...